Odgrywanie wielu ról
Fot Studio, Malik
unpublished
WYWIAD z doktor Małgorzatą judą-Mieloch, literaturoznawczynią, nauczycielką języka polskiego, konsultantką ds. przedmiotów ogólnokształcących w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Kaliszu, rozmawia sławomir Iwasiów Kim jest współczesny naukowiec? Jak opisałaby Pani człowieka nauki żyjącego w XXI wieku? Naukowiec? Nie wiem, czy mam kompetencje do opisu tak potężnego uogólnienia, a dzielenie się na łamach cza-sopisma jedynie odczuciami czy intuicjami nie jest chyba na miejscu. Do takiego zadania
more »
... zeba naukoznawcy, któ-rym nie jestem. Jednakże mogę podjąć próbę odniesienia się do modelu literaturoznawcy. Na ile będzie to reprezen-tatywne dla całej społeczności uczonych-proszę orzec. Otóż, współczesny literaturoznawca jest w dużej mie-rze, moim zdaniem, zdefiniowany przez miejsce pracy. To w moim przekonaniu ma dziś duże znaczenie. Nie upra-wia się nauki prywatnie, to zawsze zajęcie zinstytucjonali-zowane. Bycie literaturoznawcą to odgrywanie wielu ról. Celowo nie podaję tu żadnej klasyfikacji "społecznych ról uczonych", jak nazwał je Florian Znaniecki. Wymienię w dość przypadkowej kolejności: literaturoznawca jest za-tem nauczycielem akademickim, a więc wykładowcą, pro-wadzącym ćwiczenia, promotorem, recenzentem prac, badaczem literatury, rektorem, dziekanem, dyrektorem instytutu, jest także-i to coraz mocniej-popularyzato-rem wiedzy literaturoznawczej, ekspertem oświatowym, ale także redaktorem pism, jurorem w konkursach literac-kich. I szefem projektów, oczywiście. A to oznacza na przykład przygotowywanie i prowadzenie dokumentacji, rozliczanie funduszy. Proszę zauważyć, jak mocno ta rola odbiega od wizji literaturoznawcy będącego po prostu uczonym. Może jestem staroświecka, a może chciałabym, żeby świat był trochę prostszy, ale najbliższa mi jest wizja literaturoznawcy-badacza i nauczyciela. Tych ról jest naprawdę sporo, każda biografia naukowa to splot większości z nich, z tym że różne są proporcje w odgrywaniu poszczególnych ról przez konkretnych lite-raturoznawców, stąd efekt różnorodności i indywidualno-ści. Ale jest przecież i coś takiego jak standardowa biogra-fia literaturoznawcy, może nawet uczonego, da się ją wy-prowadzić z biografii konkretnych, indywidualnych i nie-powtarzalnych. Wydała Pani kilka lat temu książkę "Na ramionach gigantów. Figura autorytetu w polskich współczesnych tekstach literaturoznawczych", w której zostały przedsta-wione i przeanalizowane dokonania Jerzego Ziomka, Janusza Sławińskiego, Grażyny Borkowskiej, Ryszarda Nycza i Henryka Markiewicza-badaczy z różnych po-koleń, reprezentujących odmienne metody i postawy krytyczne wobec literatury. Dlaczego wybrała Pani aku-rat te osoby? W zasadzie już sformułował Pan kryterium wyboru, którego dokonałam w książce. Jest to różnorodność-i po-koleniowa, i metodologiczna, ale także genologiczna i sty-listyczna. To naprawdę grono znakomitych, choć różnią-cych się od siebie osobowości badawczych. Jeśli chciałam obserwować figurę autorytetu w tekstach literaturoznaw-ców, aby potem sformułować uogólnienia dotyczące kon-strukcji dyskursu literaturoznawczego, musiałam prze-analizować bardzo różne teksty. Różne, ale także-ważne, uznane, ciekawe, reprezentatywne. Na ramionach gigan-tów zostało wydane przez Universitas w 2008 roku, ale moja książka powstała siedem lat wcześniej. Rejestruje teksty, które napisano do tego właśnie czasu. Za zamknię
fatcat:26tbogtfxvch7iochnyb7lz2me